wtorek, 20 sierpnia 2013

Organizacyjnie


Kochane, na ten moment nie mam jak cokolwiek dodawac, poniewaz jestem na ipadzie. Obiecuje, ze jak tylko wroce do Anglii (tzn 5 sierpnia) dodam nowe rozdzialy! Nawet nie wiecie jak mi milo ze czytacie! 
#muchlove
@czaisztostary

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 3

Okej, więc przyznam się. Nie założyłam dokładnie tego co naszykowała mi Emma. To znaczy zgodziłam się na jeansy i buty, ale nie na ten top. Sądzę, że jej się spodoba, to co wybrałam. No i uczesałam się i umalowałam tak jak mnie prosiła. Kiedy skończyłam przejrzałam się w lustrze. Sądzę, że chyba dobrze sobie poradziłam.
    Kiedy zeszłam na dół, odetchnęłam z ulgą, że mama poszła już do pracy. Wiem, że jeśli zobaczyłaby jak wyglądam zaczęłaby pytać i się, że tak to ujmę, jarać tym, a tego nie chcę. Wzdrygnęłam się na samą myśl. W szkolę będę bezpieczna. Tam nic takiego nie zrobi.  Nie wiem nawet czy ktokolwiek wie, że jesteśmy rodziną.
    Po jakimś czasie SUV Emmy przyjechał pod mój dom. Zanim wyszła z auta podbiegłam do drzwi. No i oczywiście leje deszcz, który zapewne zniszczy moją fryzurę, nad którą tak się napracowałam.
- Hej, gdzie te ubrania co je naszykowałam?- zapytała Emma kiedy siadałam na tylnym siedzeniu za Kasey.
- Noszę je. Tylko zmieniłam koszulkę. - oznajmiłam- Tamta mi się nie podobała.
- No okej - mruknęła.- Ta koszulka jest całkiem urocza. No i poradziłaś sobie z włosami! Biżuteria jest po prostu boska.- poinformowała mnie.- Nie kupowałyśmy tego wczoraj. Skąd to masz?- zapytała.
- Wiesz, chodziłam kiedyś na zakupy.- powiedziałam do małej brunetki.- A to jest od mojego taty.- stwierdziłam bawiąc się moim małym wisiorkiem w kształcie papierowego samolotu.
- Możemy ruszyć zanim spóźnimy się do szkoły?- spytała Kasey niecierpliwiąc się.
- Odkąd się przejmujesz tym, czy się spóźnimy do szkoły, co?- Emma przeniosła wzrok na nią.- A, już wiem! Chcesz dotrzeć wcześniej do szkoły, żeby spotkać się z Harrym!- wyćwierkała.
- Ta, cokolwiek. - odpowiedziała Kasey.- Mimo to muszę być w szkole na czas. Jeśli znowu się spóźnię na wychowawczą, Pan Samson będzie mi kazał zostać po lekcjach.- burknęła. Emma wywróciła oczami i ruszyła w kierunku szkoły.
~*~
    Gdy weszłyśmy do szkoły poczułam jakby miliony osób patrzyło się na mnie. Zrobiło mi się gorąco kiedy szłam przez korytarz w kierunku mojej szafki. Słyszałam jak ludzie szeptali, jakby myśleli, że ich nie słyszę. Są po prostu głupi, czy myślą, że ja jestem głucha? Włożyłam do szafki nowy plecak po czym wyjęłam książki potrzebne na pierwsze trzy lekcje: Matematykę, Angielski i Historię.
    Wkrótce Emma stanęła obok mnie z niebieskookim blondynem. Wyglądał jakby miał uśmiech przyklejony do twarzy. Zakładam, że to jej chłopak, Niall. Moje przypuszczania potwierdziły się kiedy przedstawiła nas sobie.
- Niall, to moja nowa przyjaciółka, Lia.- oznajmiła.- Lia, to mój chłopak, Niall.- uśmiechnęła się, a Blondyn i ja podaliśmy sobie ręce.
- Miło mi Cię poznać, Niall.- powiedziałam.- Emma sporo mi o Tobie mówiła.
- Mam nadzieję, że same dobre rzeczy.- zostałam obrzucona przez jego Irlandzki akcent.
- Tylko te najlepsze.- zaśmialiśmy się. - Do zobaczenia w klasie Emma!- pożegnałam się.- Muszę porozmawiać z mamą.- zamknęłam szafkę po czym odeszłam.
    Skierowałam się do sali numer 321, która od wczoraj należała do Pani Kate Roman. Wszyscy się na mnie patrzyli co zaczynało mnie bardzo denerwować. Było jeszcze gorzej, kiedy weszłam do klasy. Były w niej już trzy osoby, a moja mama siedziała przy biurku. Spoglądnęła do góry kiedy znalazłam się w środku, a jej wzrok przeniósł się na mnie i machnęła na mnie, abym do niej podeszła. Okej, spraw, żeby mój dzień był bardziej niezręczny, czemu nie?
- No co?
- Dlaczego jesteś tak ubrana?- zapytała zdziwiona.
- Czy jest w tym coś nie tak?- zapytałam- Czy wyglądam źle? O Boże, wiedziałam, że nie powinnam! Pójdę do domu i się przebiorę. Niedługo wrócę.
- Lia, spokojnie.- powiedziała łapiąc moją dłoń.- Wyglądasz świetnie.- oznajmiła.- To jest po prostu inne. Nie przywykłam do tego, że jesteś tak ubrana. No i nigdy się nie malowałaś.- wskazała.- Mimo to wyglądasz bardzo ładnie. Prawie Cię nie poznałam!- zaśmiała się sprawiając, że się zarumieniłam.- Wyglądasz dobrze kochanie. Przepraszam, że Cię wystraszyłam.
- Jesteś pewna?- zapytałam nastawiona do wszystkiego sceptycznie.
- Tak, jestem pewna!- pokiwała głową.- A teraz usiądź, żebym mogła zacząć lekcję.- obejrzałam się i dostrzegłam, że klasa jest pełna. Nawet nie zauważyłam jak długo rozmawiałyśmy.
Usiadłam na moim miejscu obok Emmy, która szybko na mnie spojrzała,
- O co chodziło?
- Oh, tylko o to jak wyglądam.- spojrzałam na nią znacząco. - Prawie nie poznała swojej własnej, rodzonej córki.- powiedziałam.- Na szczęście, sądzi, że wyglądam ładnie, więc nie muszę Cię zabijać.- poinformowałam ją. Uśmiechnęła się i klasnęła w dłonie. Wywróciłam oczami otwierając zeszyt od matematyki, a mój wzrok spoczął na tablicy.
    Na angielskim nie miałam ani Emmy ani Kasey, więc  sama musiałam znosić niezręczne spojrzenia. Nie mam nikogo z kim mogłabym porozmawiać na tej lekcji, nie to, żebyśmy mieli czas na rozmowy, pomiędzy tymi wszystkimi tekstami, które mamy czytać, a potem zadaniami, które trzeba zrobić. Podczas całej lekcji, jeden chłopak cały czas się we mnie wgapiał. Z pewnością mogę powiedzieć, że wygląda, hmm... no brzydko, miał długie do ramion przetłuszczone włosy, no i ogółem był chudo zbudowany. Nie przestawał gapić się na mnie, więc pozwoliłam opaść włosom na twarz, żeby sprawić, by nie widział mnie już tak dobrze.
     Jedyna moja prośba, to to, żeby ta lekcja się w końcu skończyła. Angielski to jedna z moich ulubionych lekcji, ale tylko wtedy kiedy tego chłopaka tutaj nie ma.
    Kiedy tylko zadzwonił dzwonek dosłownie wybiegłam z klasy i walnęłam w coś twardego, tak jak mojego pierwszego dnia. Ale dzisiaj, zamiast upaść na dupę, dwie silne dłonie złapały moje ramiona, zapobiegając mojemu upadkowi. Gdy spojrzałam w górę moje serce podskoczyło.
    No cholera!
    To Zayn... ponownie.
    Zrobiło mi się gorąco i mocno zapragnęłam by pozwolił mi teraz upaść. W tej chwili mam ochotę schować się do jakiejś dziury i umrzeć. To dopiero mój drugi dzień w szkole, a ja już zdążyłam na niego wpaść dwa razy. Zayn tylko patrzył w dół z uśmieszkiem na twarzy, który miałam ochotę ściągnąć.
     Ręce Zayna leżały na moich ramionach. Były ciepłe, poczułam coś jakby prąd mnie poraził, ale w taki przyjemny sposób. Przez chwilę zastanawiałam się, czy on też to czuł. Zaczęłam się zatracać w jego pięknych brązowych oczach, więc szybko odwróciłam wzrok i wyrwałam się z jego uścisku.
- Przepraszam.- wymamrotałam próbując nie patrzeć na niego.
- Drugi raz w ciągu dwóch dni.- odchrząknął uśmiechając się.- Ty chyba serio chcesz mnie dotykać, co Lia? - Poczułam nieznaczny wybuch radości, ponieważ udało mu się zapamiętać moje imię, ale po chwili to uczucie zastąpiła złość na to co przed sekundą powiedział.
- To był przypadek, głupku.- oznajmiłam, starając się nie pokazać żadnych znaków mojej złości.
- Wyluzuj, Lia.- podniósł ręce do góry w geście obrony.- Tylko się z Tobą przekomarzam.- spoglądnęłam na niego. Nie mógłby być jeszcze większym głupkiem?- Więc..- zaczął przejeżdżając palcem po moim ramieniu pozwalając swoim oczom mierzyć moje ciało.- Co Ty na to, żebyśmy dzisiaj gdzieś wyszli?
- Przykro mi, mam plany.- uśmiechnęłam się do niego szybko po czym odwróciłam się i odeszłam.
    Kiedy odchodziłam, zastanawiałam się, czy granie "trudnej do zdobycia" serio może zadziałać. Zayn mógłby się poddać i zacząć podrywać kogoś innego. A wtedy cały plan by się rozwalił, a On kontynuowałby z tymi swoimi randkami i oszustwami na dziewczynach. Po kilku krokach odwróciłam się nie mogąc opanować się od tego, by na niego nie spojrzeć. Na twarzy miał wymalowane zdezorientowanie. Oraz, to chyba było pożądanie. Nie, na pewno nie! Kiedy zobaczył, że na niego patrzyłam, zmieszanie na jego twarzy zastąpił chytry uśmieszek.

Punkt widzenia Zayna.
   
    Kolejny nudny, zwyczajny dzień. Rzeczy, które się uczymy, są tak łatwe, że mógłbym je zrobić podczas jebanego snu. Nasza nowa nauczycielka od matmy jest całkiem atrakcyjna, więc można powiedzieć, że polubiłem ten przedmiot. To znaczy, te dwie lekcje, które już miałem.
    Kiedy szedłem na trzecią lekcję, zobaczyłem blondwłosą dziewczynę, tę którą poznałem w poniedziałek, wybiegającą z klasy. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Stanąłem przed nią, tak aby wbiegła we mnie w podobny sposób, jak wczoraj. Poruszała się tak szybko, że uderzyła we mnie dość mocno. Przez chwilę zastanawiałem się, dlaczego biegła, ale wtedy zadałem sobie pytanie: Czemu mnie to obchodzi?
    Kiedy mnie uderzyła, poczułem jej miękkie piersi napierające na mój tors, co sprawiło, że się uśmiechnąłem do siebie. Może być zabawnie. Chwyciłem ją za ramiona, zapobiegając jej upadkowi na podłogę. Kiedy spojrzała do góry, zobaczyłem irytacje wymalowaną na jej twarzy. Po raz kolejny się zaśmiałem. Zarumieniła się, a ja , co dziwne, zdziwiłem się jak bardzo te kolorki na jej twarzy mnie podnieciły. Zastanawiałem się, czy jej całe ciało się tak czerwieni, serio chciałbym się dowiedzieć.
    Niespodziewanie wyrwała ramię i odwróciła ode mnie wzrok.
- Przepraszam.- zaśmiałem się.
-Drógi raz w ciągu dwóch dni. Ty chyba serio chcesz mnie dotykać, co Lia?
- To był przypadek, głupku.- wysłała mi przeszywające spojrzenie.
- Wyluzuj, Lia.- powiedziałem.- Tylko się z Tobą przekomarzam.- poinformowałem ją, na co jej oczy  z powrotem skierował się na mnie. - Co Ty na to, żebyśmy dzisiaj gdzieś wyszli?- zapytałem przejeżdżając palcami po jej ramieniu, mierząc ją wzrokiem od góry do dołu.
-Przykro mi, mam plany.- uśmiechnęła się do mnie słodko po czym się odwróciła i odeszła.

~*~

    Czy ktoś mi wyjaśni co się przed chwilą wydarzyło? Przeczesałam włosy ręką patrząc jak Lia odchodziła. Żadna dziewczyna nigdy wcześniej mnie nie wystawiła. Cholernie dziwne uczucie. Jak? Co? Czemu? Byłem kurewsko zdziwiony, jak i roztargniony, patrzyłem jak odchodziła przez korytarz.
    Jej blond loki podskakiwały, a biodra lekko kołysały na boki. Jej tyłek wyglądał doskonale w tych ciasnych jeansach. Nie mogę uwieżyć, że się nie zgodziła. Zobaczyłem jak jej głowa odwróciła się przez ramię, więc mogę osądzić, że jest mną zainteresowana. Uśmiechnąłem się do niej co spowodowało, że wywróciła oczami zanim się odwróciła. Zanim odszedłem spostrzegłem Kasey Morgan podchodzącą do niej.
    Kasey. Kasey spotyka się z jednym z moich kumpli, Harrym Styles'em. Może uda mi się z nią dogadać, żeby pomogła mi z Lią? Ale Kasey mnie tak jakby mnie nienawidzi, więc to prawdopodobnie nie zadziała.
Co mam zrobić, żeby zadziałało?
 ____________________________________
I co o tym sądzicie? Co będzie dalej?
W ogóle, pojawiło się coś z perspektywy Zayna! ;D
Jeśli zobaczycie jakiś błędy to piszcie! :)
Nie było komentarzy, co mnie zasmuciło, ale no cóż, nie zawsze dostajemy to czego chcemy.
Chociaż, wiecie, one pomagają :p
Za 16 dni do POLSKI biczes!
Woop woop!
Ps. moja nowa nazwa do twittera: @czaisztostary
zostawiajcie swoje, żeby być informowanym ;)

środa, 26 czerwca 2013

Ważna informejszyn!

Hej kochani!
Mam taką malutką prośbę! Czy mógłby mi ktoś zrobić grafikę na bloga?
Jak zapewne widzicie, moja jest trochę niechlujna xD
Jeśli jesteście w stanie coś z tym zrobić, napiszcie na Twittera (@czaisztostary), albo na maila: czaisztostary@gmail.com :)
Dziękuję bardzo!

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 2

- Hej, Lia, podwieźć Cię do domu?- usłyszałam głos Emmy idącej obok mnie. Dopiero wyszłyśmy z naszej ostatniej lekcji i skierowałyśmy się w stronę szafek znajdujących się dokładnie obok siebie.
- Uh, pewnie.- odpowiedziałam- ale najpierw musimy gdzieś pójść, zanim pojedziemy- poinformowałam ją- Muszę powiedzieć mojej mamie, że mam podwózkę, żeby na mnie nie czekała.
- Twoja mama tutaj pracuje?- zapytała Emma, na co odpowiedziałam skinieniem. - Ahh, jest nauczycielką, pracuje w recepcji, czy co?- spytała.
- Jest nauczycielką matematyki.- oznajmiłam - Co jest całkiem śmieszne, ponieważ jestem beznadziejna z matmy. Bez znaczenia jak bardzo by mi pomagała, to nie mogę tego zrozumieć.- powiedziałam kierując się w stronę klasy mojej mamy.
    Mama siedziała przy biurku patrząc na coś w komputerze kiedy weszłyśmy.
- Hej mamo.- przywitałam się.
- Cześć kotku!- uśmiechnęła się- Coś się stało?- zapytała.
- Uh, chciałam Ci tylko powiedzieć, że nie musisz mnie zabierać- poinformowałam - To jest Emma, ona mnie podrzuci.- przedstawiłam ją mamie.
- No dobrze- odpowiedziała. - W takim razie do zobaczenia w domu. Miło mi Cię poznać, Emmo.- uśmiechnęła się do dziewczyny obok mnie.
- Mi również Pani Roman. - odrzekła do mojej mamy.- Do zobaczenia w klasie.- wyglądała na  szczęśliwą z powodu bycia w szlole.
    Emma i ja wyszłyśmy na szkolny parking, poprowadziła mnie do swojego auta, czarnego SUV które wydawało się być zbyt wielkie jak dla niej. Tylko patrząc na auto, spokojnie mogę stwierdzić, że jej rodzina musi mieć sporo pieniędzy. Przypomniała mi, że muszę wsiąść po drugiej stronie auta czyli lewej, w przeciwieństwie do Ameryki gdzie siadałam zawsze po prawej. Bardzo dziwnie jest mi siedzieć po lewej stronie i nie prowadzić. Bardzo, bardzo dziwnie.
    Powiedziałam jej jak jechać i po chwili dojechałyśmy do frontu mojego małego domku. To tylko piętrowy dom z dwoma łazienkami oraz dwoma sypialniami, małą kuchnią i salonem. Nie ma jadalni, jest tylko mały zakątek w kuchni. Wystarczająco miejsca dla mnie i dla mamy.
- Dziękuję za przywiezienie mnie tutaj.- powiedziałam- Do zobaczenia jutro w szkole.- zanim wysiadła, wymieniłyśmy numery telefonów. Zeszłam z ulicy, a kiedy odjeżdżała, pomachałam jej na pożegnanie.
    Weszłam do domu oszołomiona i zmieszana. Jak mogłam pozwolić zrobić ze mnie część planu, który jak sądzę nie wypali? Czy ja w ogóle chcę by wypalił? Nawet nie znam tego dzieciaka. Oczywiście, to dupek i widocznie jest graczem ale nigdy nic mi nie zrobił. I ja nawet nie znam tamtych dziewczyn z łazienki. Niczego im nie zawdzięczam, czy coś.
    Dlaczego tak łatwo mnie w coś wciągnąć? Głośno westchnęłam siadając na kanapie. Znam odpowiedź na to pytanie, tylko nie chcę tego przyznać. Naprawdę nie chcę przyznać sobie tego, że robię to, ponieważ chcę by być ich przyjaciółką. Nigdy nie miałam prawdziwych przyjaciół, a ja faktycznie polubiłam Emmę i Kasey, tylko się boję, że jeśli tego nie zrobię, one nie będą lubić mnie.
        Żałosne, prawda?
    Później wieczorem zadzwoniła do mnie Emma. Jest już po jedenastej, a jedyne co robiłam przez ostatnią godzinę było przewracanie się w łóżku próbując usnąć, ale myślami cały czas wracałam do wszystkiego co zdażyło się dzisiaj, oraz tego głupiego planu, na który się zgodziłam.
-Co tam?- odebrałam telefon.
- Nic wielkiego.- odpowiedziała- Dzwonię, żeby zapytać, czy chcesz iść jutro rano ze mną i Kelsey na zakupy?- spytała.
- Umm, mamy jutro szkołę.- przypomniałam jej.
- Jutro mamy wolne.- oznajmiła - Mają jakieś radę pedagogiczną, czy coś.- stwierdziła- Mama Ci nie powiedziała?- spytała.
- Nie, nic nie mówiła, a nawet jeśli tak było, po prostu nie słuchałam.- powiedziałam. - Mam bardzo krótką pamięć. Prawdopodobnie będziesz musiała rano zadzwonić, żeby przypomnieć mi o tej rozmowie.- poinformowałam ją na co głośno się zaśmiała.
- Więc, czy to oznacza, że z nami idziesz?- zapytała z nadzieją w głosie.
- Tak sądzę.- westchnęłam- Ale nie oczekuj, że cokolwiek kupię. Nienawidzę zakupów!- oznajmiłam.
- Oh, nie będziesz musiała nic kupować!- odpowiedziała. Mimo to mówiła w jakiś dziwny sposób. Mniejsza o to. Jestem zbyt zmęczona by myśleć. - Zaczynam być śpiąca, więc zadzwonię do Ciebie rano i powiem Ci, o której podjedziemy.- poinformowała mnie.
- Okej, Dobranoc!- pożegnałam się ziewając.
~*~
    Faza numer jeden operacji "Sprawić By Zayn Się Zakochał I Rzucić Tego Debila", jak to Emma i Kasey to nazwały, zaczęła się dzisiaj. Skróciłam to do "Zniszczyć Zayn'a", ponieważ to pierwsze jest zbyt długie, a nie sądzę by ktokolwiek zapamiętał "SBZSZIRTD". To jest jeszcze trudniejsze do zapamiętania niż liczba pi.
    Emma zadzwoniła do mnie o ósmej rano, kiedy wciąż spałam, żeby powiedzieć mi, że będzie o dziewiątej z Kasey oraz jeszcze jedną ich koleżanką. Tak sądzę, że chyba ją wtajemniczą i będzie częścią naszej "drużyny".
    Więc, po telefonie Emmy wzięłam prysznic i zaczęłam się szykować do wyjścia. Kiedy byłam gotowa zeszłam na dół, usiadłam w salonie i oglądałam telewizję do chwili kiedy przyjechała po mnie Emma. Poinformowała mnie bym niczego nie jadła, bo zjemy coś w centrum zanim zaczniemy nasz szoping.
    Na zegarku widniała równo dziewiąta, kiedy usłyszałam pukanie do moich frontowych drzwi. Złapałam torebkę ze stołu kuchennego po czym podeszłam do drzwi. Po drugiej stronie stała Emma uśmiechając się.
- Dzień dobry.- wyśpiewała.
- Tak, tak, skończmy to.- powiedziałam podążając za nią do auta, w którym zobaczyłam dwie dziewczyny na tylnych siedzeniach, więc siedzenie z przodu było moje! To całkiem dobrze, ponieważ kiedy zbyt długo siedzę na tymnym siedzeniu dostaję choroby lokomocyjnej. Kiedy wchodziłam do auta, powitał mnie uśmiech Kasey.
- Cześć Lia!- wyćwierkała- Miło Cię widzieć!- powiedziała.
- Ciebie też.- odpowiedziałam po czym zwróciłam wzrok na drugą dziewczynę. Kasey chyba to zauważyła, więc zaczęła mówić.
- Lia, to jest Ruby- przedstawiła mnie- I Ruby, to jest Lia, nasza nowa koleżanka z Teksasu- Kelsey się uśmiechnęła- Teksas, prawda?- upewniła się. Odpowiedziałam jej skinieniem głowy.- Okej, Ruby skończyła szkołę w tamtym roku, ale wie wszystko o "Bradford Bad Boi" [dop.tł. postanowiłam tego nie tłumaczyć, jak dla mnie dodaje to większego uroku xD], jak go nazywają.
- Serio?- otworzyłam szeroko oczy, na co Ruby pokiwała - Niezbyt fajne przezwisko.- stwierdziłam sprawiając, że zaczęła się śmiać.
- Sam to wymyślił.- powiedziała siedząca obok mnie Emma.
- Czemu mnie to nie dziwi?- zapytałam retorycznie.- Z takim poziomem kreatywności mógłby zacząć swój własny promujący biznes.
- Chodziłam do szkoły, ze starszą siostrą Zayna, Doniya'ą.- poinformowała mnie Ruby.- Jest przemiłą dziewczyną, i szczerze nie lubi tego jak Zayn traktuje ludzi.- ciągnęła- Chociaż nie jestem pewna czy wie do jakiego stopnia to dotarło.
- Dobrze, ale jeśli się kolegujesz, z jego siostrą, to nie będzie Ci zbyt ciężko w pomocy nam?- zapytałam- To znaczy, próbujemy go przecież zniszczyć, a jestem pewna, że jego siostrze się to nie spodoba.
- Dlatego nie zamieram jej nic powiedzieć.- uśmiechnęła się Ruby - Z resztą, nie rozmawiamy ze sąbą tak dużo. A to są moje przyjaciółki, nie zrobiłabym im czegoś takiego.- oznajmiła- A teraz utknęłaś ze mną i moją dziwnością.- zaśmiała się.
    Po około godzinie szukania wolnego miejsca Emma znalazła najbliższy parking, który mimo to był całkiem daleko od galerii.
- To miejsce wygląda na małe, ale jest wielkie w środku!- poinformowała mnie Kasey, jakby mnie to obchodziło. Nie mam ochoty tutaj być ale i tak z nimi poszłam.
    Najwyraźniej pierwsza faza planu "Zniszczyć Zayna" to metamorfoza.
- Czemu potrzebuję zmiany?- zapytałam dziewczyn- Jest coś złego w tym jak wyglądam?
- Nie, nic nie jest złego!- powiedziała Emma.- Jesteś śliczną dziewczyną. Chodzi tylko o Twoje ubrania, no i nie masz makijażu i tak dalej.- ciągnęła.- I nie czeszesz się jakoś specjalnie.
- Skąd możesz wiedzieć?- spytałam- Znasz mnie tylko przez jeden dzień.- przypomniałam jej.
- No wiesz, wczoraj miałaś zaplecione włosy, a dzisiaj masz je związane w coś koko-podobne.- poruszyła przy tym zabawnie rękoma.- No i nie miałaś make-up ani wczoraj ani nie masz dzisiaj.- podkreśliła.
- Nie lubię makijażu.- oznajmiłam zirytowana.- Nie lubię tego uczucia na mojej twarzy i zawsze muszę mieć określony rodzaj kosmetyków, bo mam alergię, na praktycznie wszystko.- powiedziałam- I nigdy nie mam pomysłu co zrobić z włosami, czy wyprostować, jakoś podpiąć czy co. No i w końcu co jest takiego w tym jak się ubieram?- zapytałam podpierając ręce na biodrach.
- Mi się podoba, to jak się ubiera.- Stwierdziła siedząca za mną Ruby.
- Dzięki, Ruby!- powiedziałam dając Emmie znaczące spojrzenie.
- Nie masz złych ciuchów Lia.- zaczęła Emma.- Ale jeśli serio chcesz, żeby Zayn Cię zauważył, musisz wyglądać gorąco.- stwierdziła.- A to oznacza, że musimy zmienić Twój styl, chociażby na trochę.- uśmiechnęła się do mnie.
- No okej, ale to ja wyznaczam ile spódniczek i sukienek kupimy. Nie będę ich nosiła, więc nawet mnie nie namawiajcie do tego.- powiadomiłam je.
- Mogłabym wybrać jedną lub dwie z każdych?- poprosiła.- Na wypadek gdybyś musiała założyć coś bardziej ozdobnego czy coś.- zasugerowała wydymając dolną wargę.
- Dwie Emma.- zgodziłam się.- Dwie sukienki i dwie spódnice. Tylko.- powiedziałam. Czuję się jak mama, która mówi dziecku co może kupić. W rzeczywistości, to moja koleżanka chce kupić ubrania dla mnie.
    Rozmawiałyśmy w drodze do sklepu. Poinformowałam je, że nie mam kasy. Oraz, że nie będę miała pieniędzy przez jakiś czas. Nie przejęły się tym zbyt bardzo. Stwierdziły, że to one zapłacą za wszystko skoro to wszystko to był ich pomysł.

NOTKA DO SAMEJ SIEBIE: NIGDY więcej nie idę na zakupy z Emmą!


    Ona jest jak Hitler od wszystkiego, a Gucci i Stalin są od Dolce & Gabbana. My, to znaczy one kupiły wystarczająco ubrań żeby ubrać całą populację małego państwa, oraz zapas butów, by dać po dwóch, trzech parach każdej modelce na New Your Fashion Week. I mniej niż 1/10 tych butów jest na płaskiej podeszwie.
    Gdzie one myślą, że ja będę to wszystko nosić? Nie wspominając już o kosmetykach. Jakimś cudem, Emma znalazła miejsce gdzie sprzedają tylko hipoalergiczne, gdzie wykupiła praktycznie wszystko z tego cholernego sklepu!
    W końcu po pięciu godzinach zakupów, wróciłyśmy do mojego domu. Mamy jeszcze nie było kiedy dotarłyśmy więc zabrałyśmy wszystkie nowe ubrania, kosmetyki i różne duperele do włosów i rozłożyłyśmy je u mnie w pokoju na podłodze. Wszystkie torby zajęły prawie cały pokój, przez co było ciężko gdziekolwiek przejść.
- Więc, panno Miyagi, co teraz?- zapytałam Emmy po czym usiadłam na łóżku. Ruby siedziała na krześle przy toaletce, a Kasey na biurku.
- Najpierw damy Ci lekcję na temat Zayna. - oznajmiła Emma- To Ci pomoże z Twoją misją.- powiedziała totalnie poważnie. Nie podoba mi się nazywanie tego "misją". Przez to czuję jakbym robiła coś koszmarnego, co zapewne robię. Nie jestem z tego powodu dumna. Boże, czuję się jak jakiś przestępca. - I po tym jak te wszystkie nudne rzeczy będą już zrobione, możemy zacząć te fajne.- zaśmiała się.
- Fajne? To znaczy?- odpowiedziałam zapytaniem.
- Metamorfoza!- wykrzyknęła, a w jej oczach pojawiły się iskierki.
- Emma żyje dla metamorfoz.- Kasey wywrócił oczami.- Poczekaj tylko jak będziesz musiała iść na imprezę czy coś.
-Więc, lekcja o Zaynie?- zaśmiałam się.
- Yup.- powiedziała Emma siadając obok mnie na łóżku.- Musisz wiedzieć o nim wszystko, jeśli ten plan ma zadziałać.- oznajmiła, z czym Kasey się zgodziła.
- Więc, ja i Kasey znamy Zayna już około pięciu lat.- poinformowała mnie. - A jego najlepsi przyjaciele są moimi i jej chłopakami, więc wiemy o nim co nieco, dzięki nim.
- No dobra, więc, co powinnam wiedzieć?- zapytałam.
    Po około dwugodzinnym kursie, Kasey i Emma napchały moją głowę wszystkim co ma cokolwiek wspólnego z Zaynem Malikiem. Ruby czasem dodawała coś od siebie również.
     Opowiedziały mi o jego kumplach czyli ich chłopakach, Niall'u i Harrym. Oraz o pozostałej dwójce, Liamie i Louisie. Louis skończył szkołę w tamtym roku, a Liam dopiero co zerwał ze swoją dziewczyną. Teraz sporo dziewczyn, wręcz ustawia się w kolejce by z nim być. Na szczęście, on w niczym nie przypomina Zayna.
    Zayn ma trzy siostry. No i to jest chyba na tyle co ktokolwiek wie na temat jego rodziny.
    Co wydawało się niepokojące, to to, że sporo rzeczy, które podobały się, lub nie Zaynowi, albo filmy i muzyka jakie lubi, były podobne jak moje, albo takie same.
    Kiedy "101 rzeczy na temat Zayna" się skończyło, Emma zaczęła metamorfozę. Kasey i Ruby musiały wracać do domu jakiś czas temu, więc zostałyśmy we dwie.
- Jutro w szkole, najważniejszą chyba rzeczą, jest to byś zwróciła uwagę Zayna.- oznajmiła.- Ale sądzę, że granie "trudnej do zdobycia" jest odpowiednie.
- Huh?- odpowiedziałam nie wiedząc zbyt bardzo o czym mówi.
- No wiesz, nie możesz mu po prostu pozwolić myśleć, że go chcesz. Musisz sprawić aby Cię zapragnął.- powiedziała.- Inaczej, to nigdy nie zadziała.
- Okej, ale czy ktoś w ogóle sądzi, że mu się podobam?- wyraziłam moje obawy, próbując nie robić tego tak oczywistym.
- Ja!- odezwała się Emma. Podniosłam brwi do góry, na co brunetka wywróciła oczami.- Zaufaj mi. Zainteresuje się Tobą, szczególnie jeśli będzie myślał, że nie może Cię mieć.- stwierdziła z goryczą w głosie.- Teraz zacznijmy pracę!
Dwie godziny, dwadzieścia-coś razy zmienione ubrania, warstwy makijażu, i wiele różnych fryzur sprawiły, że w końcu wyglądałam "ostro", według Emmy. I sądzę, że powinnam jej wierzyć, ponieważ nie ma tu nikogo więcej, kto mógłby mi powiedzieć, że jest odwrotnie.
     Moje włosy nie wyglądały najgorzej, w sumie to mi się podobały. Ale miałam na sobie zbyt dużo makijażu, jak na mój gust, a bluzka była zbyt krótko obcięta, a spodnie zbyt obcisłe. Ale to chyba nowa, normalna ja. Lepiej się do tego przyzwyczaić.
- Nie rób tego!- Emma lekko uderzyła moje dłonie, kiedy próbowałam zrobić coś z moim dekoltem od bluzki, aby się bardziej zakryć.- Wygląda bosko! Zapowiada się świetnie Lia!- pisnęła klaszcząc w ręce.
-Tsaa- powiedziałam niepewnie, nadal się uśmiechając sprawiając by jej radość nie opadała.
- Dobra, jutro uczesz włosy i zrób makijaż tak jak Ci pokazałam.- stwierdziła.- A! I załóż to co naszykowałam, a będzie dobrze!- uśmiechnęła się.
    Przytaknęłam po czym Em mnie przytuliła. Bardzo się cieszę, że Emma chce być moją przyjaciółką, a serio nie chcę tego zepsuć.
__________________________________
No to jest rozdział numer 2! Przepraszam, że tyle czekałyście! Dziękuję za 3 przemiłe komentarze po ostatnim postem i miło by było, gdyby pojawiły się jakieś tutaj :) 
Kocham Was Miśki! <3
Rozdział pojawi się jak go przetłumaczę xD Nawet nie zaczęłam, ale za jakieś 3 minuty zacznę;D 
Jest godzina 1 w nocy, a ja na nogach xD Muahaha :p Dzisiaj w ogóle narysowałam Harrego, ale wyszedł jak jakaś stara baba ;__; Jak chcecie to wstawię zdjęcie xD
Lol, papa kocham Was!
EDIT:
Dziękuję Wam za 136 odwiedzin! Bardzo mi miło :) 
EDIT (26.06)
Jeśli będą tutaj 2-3 komentarze, od razu wstawię 3 rozdział! 

sobota, 22 czerwca 2013

69!

69 odwiedzin! Dziękuję Wam! Poproszę o komentarze ^.^
Rozdział się pojawi dzisiaj po 24, albo jutro! Przepraszam, że cały czas to przestawiam, ale mi zawsze cuś wyskakuje ;*
Paaaa Miśki! <3

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 1

Zacznijmy od tego, że nazywam się Lia Roman. Mam siedemnaście lat i pochodzę z Dallas w Teksasie. Moja mama, Kate i ja przeprowadziłyśmy się z Dallas do miejsca zwanego Bradford znajdującego się w Anglii. Czemu Anglia? Nie mam bladego pojęcia. Wszystko co wiem to tyle, że przeprowadziłyśmy się po tym jak moja mama zerwała ze swoim chłopakiem, Ronnie'm. To był jej najdłuższy związek, no nie wiem ogółem. To musiało być całkiem złe zerwanie, skoro spowodowało przeprowadzkę do innego kraju.
    Szczerze nie przeszkadza mi to. Dopiero co się wyplątałam ze złego związku. Byłam z chłopakiem o imieniu Jake i po jakimś czasie odkryłam, że spotykał się z inną dziewczyną w tym samym czasie co ze mną. Żadna z nas nie wiedziała o tym, ponieważ nie kumplowałyśmy się. Nie miałyśmy nawet tych samych znajomych. To znaczy, jedyną moją znajomą była moja laboratoryjna partnerka, Jenna i wiem, że te dwie nigdy ze sobą nie wychodziły.
    Dzisiaj jest mój pierwszy dzień w szkole i serio nie podoba mi się to. Bycie nowym dzieciakiem w szkole to koszmar. Jeszcze gorzej jeśli jesteś nowym uczniem w szkole w innym kraju. A po prostu koszmarnie jeśli przez całe Twoje życie byłaś niewidzialna, a teraz te wszystkie oczy są zwrócone w Twoim kierunku. Przez cały czas.
    Dopiero skończyłam się ubierać a teraz zbiegałam do kuchni żeby znaleźć coś, co mogłabym zjeść przed szkołą. Mama zazwyczaj robi mi śniadanie, ale musiała wcześnie wyjść, jakoż to był również jej pierwszy dzień pracy... w mojej szkole.
    Nie wspomniała o tym małym fakcie do czasu kiedy dotarłyśmy do Bradford, a wszystko było rozpakowane. Moja mama jest Nauczycielką matematyki. Kocham z nią przebywać, ale jakby to powiedzieć... nienawidzę kiedy uczy w szkole, do której chodzę. I to nie jest dlatego, bo się wstydzę, że jest moją mamą, ale ponieważ jej wyglądu, i co wszyscy chłopcy oraz nawet niektóre dziewczyny sądzą o jej wyglądzie.
     Wiele jej związków zaczyna się od konwersacji jej i jakiegoś rodzica. Może poznać samotnych rodziców. Był taki jeden facet, który skłamał, że nie ma żony. Wynikł z tego wielki siniak na biuście mojej mamy od pistoletu do pintball'a, który wylądował w rękach żony tego kolesia. Do tej pory nie mam pojęcia jak ta kobieta wniosła pistolet od pintball'a do szkoły no i chyba się nigdy nie dowiem.
        W każdym razie, skończyłam tylko na złapaniu zbożowego batonika i wybiegłam z domu. To dopiero pierwszy dzień w szkole, a ja już biegnę spóźniona. Teraz wszystko będzie pięć razy bardziej niezręczne. Kiedy znalazłam się na zewnątrz usiadłam na ganku czekając na taksówkę, po którą zadzwoniłam. Nie przywykłam do tej pogody. Teksas jest gorący i suchy cały czas, za to w Anglii jest zimno i mokro. Na szczęście w tej chwili nie pada.
    Kiedy taksówka przyjechała podeszłam do ulicy i otwierając drzwi usiadłam na tylnym siedzeniu. Powiedziałam kierowcy gdzie potrzebowałam dotrzeć, a on bez słowa zaczął jechać.
    Po około dwudziestu minutach wjechaliśmy na szkolny parking. Kierowca zatrzymał auto dokładnie przed głównym wejściem do budynku. Cicho jęknęłam, ponieważ wyszłam z ciepłej taksówki na mroźne i zimne powietrze. Więc tak będzie wyglądało moje życie. No chyba, że się stąd wydostanę.
    Kiedy weszłam do środka korytarze były prawie puste. Jestem pewna, że pierwsza lekcja się już zaczęła, a te dzieciaki to tylko kilkoro "buntowników". Skierowałam się w kierunku sekretariatu, żebym mogła odebrać mój plan lekcji. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że pierwszą mam matematykę, w klasie 321, z panią Roman. Jaka niespodzianka.
    Moglibyście myśleć, że skoro moja mama jest moją nauczycielką,  będę miała łatwiej, zgadza się? Otóż nie. Mama uczy mnie matematyki w szkole, jak i również w domu, a mimo to nigdy nie mogę mieć lepszej oceny niż 'B-'. Mniejsza o to. Nadrabiam na innych przedmiotach. Tylko nie na Science [dop.tł. Science to chemia, biologia, fizyka w jednym!]. Jestem do dupy w Science.
    Kiedy weszłam do klasy, każdy natychmiastowo odwrócił się by spojrzeć na mnie. Poczułam, że się rumienie pod wpływem niechcianej uwagi. Ta szkoła jest taka mała. Nie jest niespodzianką to, że nowy uczeń jest sporym newsem. Jak również nauczyciel. Obydwoje w tej samej klasie. Nie mówiąc już, że są jakoś związane. Podałam mamie kartkę, którą powinna podpisać, bym pod koniec dnia mogła ją zwrócić do sekretariatu. Wskazała mi puste miejsce prawie na końcu sali, w którym mam usiąść. Obok pustego, które należy teraz do mnie, a przynajmniej tak sądzę, siedziała nieduża dziewczyna, o bladej skórze i krótko ściętymi brązowymi włosami.
- Cześć!- powiedziała dokładnie kiedy siadałam.
- Hej.- odpowiedziałam wyjmując książki z mojego plecaka Jansport, na którym widniała flaga Ameryki.
- Jestem Emma,- poinformowała mnie - a Ty?- zapytała wyciągając do mnie rękę, którą potrząsnęłam.
- Lia.- uśmiechnęłam się do niej entuzjastycznie.
- Oh, jak ładnie!- uśmiechnęła się. Zamilkła na kilka minut, zanim zaczęła mówić ponownie.- Więc, Lia, poznałaś już kogoś?- spytała - Musisz koniecznie usiąść ze mną i moimi przyjaciółmi dzisiaj na lunchu. Hej, Ty...
Kontynuowała, a ja tylko próbowałam dotrzymać jej tempa. Jest jak mała wróżka na speedach, której nie mogę pomóc, ale i tak ją lubię. Ostatecznie moja mama zaczęła lekcję i Emma przestała gadać uważnie słuchając, mimo że nie jest zbyt dobra z matmy tak jak ja.
    Po lekcji Emma zaoferowała pokazanie mi, gdzie jest moja następna lekcja, czyli Angielski z panem Anderson'em. Podczas kiedy szłyśmy korytarzem, Emma gadała cały czas, a ja starałam się nadążać za jej słowami i widocznie nie uważałam gdzie idę, ponieważ nagle zderzyłam się z czymś twardym przez co upadłam na tyłek. Moje książki poleciały praktycznie wszędzie, a ja siedziałam przez chwilę na podłodze oszołomiona bólem przechodzącym przez moje plecy.
- Kurwa- usłyszałam gładki, męski głos nade mną.
- Lia, nic Ci nie jest? - zapytała stojąca obok mnie Emma, wyraźnie zmartwiona. Już zbierała wszystkie upuszczone prze zemnie książki, niech ją Bóg błogosławi. Pociągnęła mnie do góry, pomagając mi stanąć na nogi.
    Kiedy się wyprostowałam stanęłam twarzą w twarz, albo bardziej twarzą w szyję z najprzystojniejszym mężczyzną, którego kiedykolwiek zobaczyłam. Miał oliwkową cerę, kruczo czarne włosy, a jego oczy były koloru karmelu. Wgapiałam się w niego przez moment, gdy jego usta wykrzywiły się w coś na kształt uśmiechu.
- Lia, tak?- zapytał. Uśmiechnęłam się nadal skupiając moją uwagę na jego ustach. Pokiwałam głową nadal oszołomiona jego wyglądem. - Czy nie mogłabyś patrzeć gdzie idziesz?- zapytał. Jego głos był zdenerwowany, mimo to zaskakująco piękny. Opadła mi szczęka i zaczęło mi być gorąco.
-Zayn!- krzyknęła Emma.- Nie mów do niej w taki...
-Będę mówił jak i kiedy mi się podoba.- przerwał jej. - Ale hej, Lia, jeśli chciałaś się do mnie aż tak zbliżyć, mógłbym Cię gdzieś wyciągnąć, a wtedy mogłabyś być tak blisko mnie jak tylko chcesz.
 - Ty myślisz, że wbiegłam w Ciebie specjalnie?- powiedziałam z kamiennym wyrazem twarzy. Zaśmiał się.
- Mimo to, podoba Ci się to co widzisz, zgadza się Lia?- powiedział podchodząc bliżej mnie.- Widziałem jak zareagowałaś. Może byśmy tak się spotkali, po szkole, a wtedy...
- Wiesz co? Wolałabym umrzeć, niż iść gdziekolwiek, z Tobą.- przerwałam mu, cofając się o kilka kroków. Złapałam Emmę za rękę i pociągnęłam ją za mną.- Dupek- wymamrotałam kiedy odchodziłyśmy.
    Nie mogę uwierzyć, jak można być tak prymitywną osobą. On jest największym zarozumiałym idiotą, którego spotkałam w całym moim życiu. Poznałam kilku, którzy spotykali się z moją mamą; no i tego, z którym ja się spotykałam.
-Przepraszam za niego Lia,- przeprosiła Emma.- nie słuchaj co gada, jest debilem.- powiedziała ze wściekłością.
- Jest okej, Emma.- odpowiedziałam.
    Przed pójściem na lunch, Emma, Ja i najlepsza przyjaciółka Emmy - Kasey, którą poznałam dzisiaj na Angielskim, poszłyśmy do łazienki. Kiedy weszłyśmy do środka, zobaczyłam dwie dziewczyny stojące przed lustrami. Pierwsza miała kręcone brązowe włosy, a druga proste jak drut blond.  Blondynka płakała.
    -Spojrzał prosto na mnie, Monica,- wyszlochała do brunetki Moniki, tak sądzę- Tuż przed wejściem do tamtej klasy.- zaczęła jeszcze bardziej szlochać.
- Jesteś dla niego zbyt dobra, Taylor.- powiedziała Monika, poklepując lekko plecy blondynki.- Zasługujesz na kogoś lepszego.
- A teraz jest z moją najlepszą przyjaciółką, Mon. - jej szloch trochę się uspokoił, mimo to łzy nadal ciekły po jej policzkach.- Jak oni mogli mi to zrobić? Kochałam go. Naprawdę go kochałam.- powiedziała wycierając oczy papierem toaletowym.
    Emma, Kasey i ja przyglądałyśmy się niezręcznie całej sytuacji. To nie był powód, dlaczego chciałam przyjść do łazienki.
-  Taylor, wszystko w porządku?- zapytała spokojnie.- Taylor spojrzała na Emmę, ponownie zaczynając szlochać.
- Zayn ją zdradzał. - Monika odpowiedziała współczująco. Szczęka Emmy zacisnęła się, a jej małe ręce złożyły w pięści.
- No tak, Zayn. - Kasey wywróciła oczami- Czemu mnie to nie dziwi? Ten chłopak powinien dostać porządną lekcję, albo dwie.- oznajmiła.
- Wiesz czego teraz chcę?- Taylor zapytała retorycznie, po tym jak się uspokoiła. - Chciałabym, aby zakochał się w dziewczynie, która go wykorzysta i zostawi. Niech zobaczy jak to jest.- powiedziała ściszonym tonem. Kasey i Emma pokiwały głową, odnajmując, że się zgadzają.
- Chodź, Tay. - Monica złapała rękę przyjaciółki.- Zjemy coś, dobrze?- Taylor pozwoliła Monice wyprowadzić się z łazienki, bez żadnego słowa.
- Wiesz, możesz sądzić, że to jest zły pomysł...- Emma spojrzała na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
- Lunch?- zapytałam - W sumie mogę coś zjeść. - stwierdziłam obojętnie.
- Nie,- Emma wywróciła na mnie oczami podczas kiedy Kasey nakładała na usta nową warstwę błyszczyku.- Zayn się zakochuje po czym zostaje wyrzucony na dupę.- oznajmiła.
    Serio, nie podobał mi się sposób w jaki na mnie patrzyła, więc odwróciłam się patrząc w lustro. Zaczęłam rozplatać włosy, a potem znowu je zaplatać, tylko po to by nie złapać z nią kontaktu wzrokowego.
- Ale w jaki sposób...- zaczęła Kasey.
- Tym czego potrzebujemy jest plan.- stwierdziła Emma. Kiedy mówiły byłam odwrócona do nich plecami. Nie chcę by patrzyła na mnie w ten sposób po raz kolejny. - Potrzebujemy kogoś, kto nauczy się wszystkiego, co wiemy o Zaynie Maliku, oraz sprawić, by się w niej zakochał.- ciągnęła - A wtedy ona go rzuci i skrzywdzi go tak mocno jak on krzywdził wszystkie dziewczyny przedtem.
- Ale kto..- Kasey zatrzymała się w środku zdania podążając za wzrokiem Emmy. Obie spojrzały się na mnie, a ja uważnie przyglądałam się moim włosom w odbiciu lustra.
- Liaaaaaa! - Emma zaczęła lekko szarpać za moje ramię. Popełniłam ogromny błąd patrząc w jej błagające jak szczeniaczek oczy.
- Nie!- odpowiedziałam krótko.
- Lia, proszę?
- Nie!- podniosłam głos w panice- Jak do cholery mogłabym to zrobić?
- Lia.- Emma zaczęła poważnie chwytając moje dłonie w swoje - Mówię o tym jak na Ciebie patrzył dzisiaj rano kiedy się zderzyliście.- odpowiedziała - To było oczywiste, że się Tobą zainteresował. I pomyśl ilu dziewczynom w tej szkole byś pomogła.
- Żartujesz, prawda?- spytałam- Oszalałaś? Widziałaś jak chamski był w stosunku do mnie? Był wulgarny i niemiły! Nienawidzi mnie.
- Lia, jeśli byś mu się nie spodobała, zignorowałby Cię.- oznajmiła Kasey.
- Tak, byłam tam, widziałam- stwierdziła- Nie mógł oderwać od Ciebie wzroku!
- Ale...- popatrzyłam na nią sądząc, że oszalała.
- Lia, czy Ty wiesz ile on złamał dziewczęcych serc? Nie sądzisz, że trzeba mu się za to odpłacić?
    Spojrzałam na podłogę
- Lia, czy kiedykolwiek jakiś chłopak złamał Ci serce?- wtrąciła się Kasey.
    Kiedy zapytała, na myśl przyszedł mi Jake i to co zrobił mi oraz tej drugiej dziewczynie, z którą się spotykał. I kto wie jak więcej dziewczyn tak potraktował.
- Tak.- odpowiedziałam.
- No dobrze, pomyśl o tym jako o rewanżu od każdej dziewczyny, którą jakiś chłopak skrzywdził. - powiedziała Emma.
- Okej.- zgodziłam się- Ale...
    Dziewczyny już mnie nie słuchając zarzuciły mi ręce na szyje. Więc, dzisiaj jest dzień, w którym plan pod nazwą ''Zniszczyć Zayn'a'' się zaczął.

____________________________________________________
I jak Wam się podoba? ;) Czekam na komentarze, przepraszam jeśli, w którymś momencie nie gra coś ze składnią w zdaniu! Jeśli tak jest, piszcie! Poprawię ;)
Much love miśki!
Aha, rozdział pojawi się prawdopodobnie w czwartek, chyba, że zaskoczy mnie liczba komentarzy pod tym rozdziałem! 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!

Na wstępie! + PRZECZYTAJ KONIECZNIE!

Cześć!
Mam na imię Wiktoria i ostatnio znalazłam w internecie genialne fanfiction, którym chciałabym się z Wami podzielić! Niestety jest ono napisane w języku angielskim, a ja jako osoba biegle posługująca się tym językiem ( mieszkam w Anglii), postanowiłam je przetłumaczyć!
Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Zawiera w sobie trochę wulgaryzmów, ale nie powinno to chyba przeszkadzać ;)
UWAGA! MAM POZWOLENIE OD AUTORKI TEKSTU NA TŁUMACZENIE GO!
Autorka jest przemiłą dziewczyną, która mieszka w Ameryce i ma na imię Chelsea. Jej profil na Quotev! Rozmawiałam z nią, i widzę, że dodaje rozdziały systematycznie, więc postaram się również tak je dodawać!
Jeśli czytacie, to komentujcie, bo to pomaga, serio ;) 
Więc, serdecznie zapraszam Was na przeczytanie pierwszego rozdziału fanfiction, który pojawi się jeszcze dzisiaj około godziny 18:30!
PS. Potrzebuję osoby, która mogłaby zrobić dla mnie grafikę na bloga! Jacyś chętni? ;)
To mój Twitter, gdzie możecie zadawać wszelakie pytania odnośnie odpowiadania, jak i mnie ;)
Całuję ;*